Bed-sharing
Kryzys mieszkaniowy wciąż w natarciu. Ceny rosną, a zarobki niekoniecznie. I to nie tylko w Polsce. W obliczu tych niekorzystnych zmian popularność zyskuje tak zwany bed-sharing. Czym jest i w jaki sposób pozwala pokonać kłopoty finansowe?
W ostatnim czasie sporym zainteresowaniem cieszą się sposoby na cięcie kosztów poprzez współdzielenie różnych dóbr. Dzięki specjalnym aplikacjom możemy tanio podróżować poprzez car-sharing (kilka obcych osób korzysta z jednego pojazdu). Firmy oszczędzają na wynajmie przestrzeni biurowej poprzez system wymiany biurek pomiędzy pracownikami (desk-sharing). Co jednak z przestrzenią mieszkalną?
Bed-sharing – w obliczu kryzysu
Dla mieszkańców wielkich miast normalną kwestią jest współdzielenie mieszkań. Duże mieszkania i wysoki czynsz wymuszają podział wynajmu poszczególnych pokoi. Choć w Polsce większą popularnością cieszyły się zwykle kawalerki, obecnie posiadanie współlokatora staje się już normą, szczególnie wśród młodych ludzi. Jednak w obliczu znacznego wzrostu cen wynajmu, nawet takie rozwiązanie już nie wystarcza. Szczególnie osobom, które wynajmują mieszkania o zbyt niskim metrażu, by podzielić je na osobne pokoje lokatorskie.
Bed-sharing – co to jest?
I tu właśnie pojawia się rozwiązanie, jakim jest bed-sharing. Po polsku oznacza ono współdzielenie łóżka. To dość kontrowersyjna metoda na oszczędności polegająca na korzystaniu z jednego pokoju sypialnianego dwóch (lub nawet więcej) osób, które pracują i żyją w różnym trybie dobowym. Działa to w ten sposób, iż dzięki ogłoszeniom online dobierają się lokatorzy pracujący na dniówki i nocki. Gdy jedna osoba wychodzi z domu, w jej łóżku śpi współlokator. Gdy wraca i chce odpocząć, lokum opuszcza z kolei jej „zmiennik”. Dzięki temu mieszkanie nigdy nie stoi puste, a każdy korzysta z niego w dogodnych dla siebie godzinach.
Zalety współdzielenia sypialni
Nie ukrywajmy, bed-sharing to metoda ekstremalna i nieco szokująca. Czy w dzisiejszym, wysokorozwiniętym świecie uczciwie pracujący obywatel nie może pozwolić sobie nawet na własny pokój? Niestety tendencja do współdzielenia łóżka stanowi jedynie odpowiedź na głęboki kryzys, z którym obywatele radzą sobie jak mogą. Spójrzmy jednak na jasną stronę tematu: jakie są zalety bed-sharingu?
– Nawet koszt wynajmu kawalerki lub pojedynczego pokoju może zostać podzielony. Jeśli dotąd nie wyobrażaliśmy sobie, że koszt wynajmu mikrokawalerki można jeszcze rozłożyć na kolejne osoby, należy zmienić swój punkt widzenia.
– Potencjał przestrzeni mieszkalnej zostaje w pełni wykorzystany. Mieszkanie „zarabia na siebie” przez 24 godziny na dobę.
– Nie płacimy za mieszkanie, kiedy nas w nim nie ma – koszt przejmuje osoba korzystająca z niego przez daną część doby. To dobre rozwiązanie dla bardzo aktywnych i zajętych osób, które często przebywają poza domem. Nie mają wówczas poczucia, że płacą czynsz za mieszkanie, z którego praktycznie nie korzystają.
– Istnieje możliwość podziału obowiązków, dzięki czemu za utrzymanie czystości jednego pokoju odpowiedzialnych jest więcej osób. Nawet tak drobne czynności jak wycieranie kurzy lub odkurzanie potrafią zabierać sporo czasu bardzo zabieganym osobom. Dzięki współdzieleniu pokoju, możemy te sprzątać dwa razy rzadziej.
– To świetna opcja dla ekstrawertyków, którzy nie lubią (lub może nawet czasem boją się) mieszkać samotnie. Mieszkanie rzadko też pozostaje bez nadzoru, dzięki czemu jest mniej narażone na włamania i kradzieże.
Bed-sharing – wady
Istnieje jednak szereg aspektów bed-sharingu, które ukazują ten trend jako bardzo desperacką metodę podreperowania sytuacji finansowej. Rodzi ona sporo problemów natury praktycznej i psychologicznej. Wiele osób może odczuwać problem z przełamaniem się i zdecydowaniem na tego typu styl życia, chyba że przymusi ich do tego brak środków do życia. Jakie wady bed-sharingu podnoszone są najczęściej?
Wady natury praktycznej
– Brak prywatności – trudno o całkowity relaks i dowolność zachowania (lub ubioru), jeśli pokój nie należy tylko i wyłącznie do nas.
– Kolidujące grafiki – co jeśli godziny zmian któregoś z lokatorów ulegną zmianie? Co z dniami wolnymi od pracy, czasem choroby lub przypadkami, gdy po prostu chcemy się dłużej wyspać? Zgodnie z umową, łóżko i tak trzeba opuścić.
– Stłoczenie – nowy lokator to nie tylko zajęte łóżko. To także zajęta dodatkowa przestrzeń w szafie i na biurku, to dodatkowe meble, sprzęty elektroniczne i zajmujące sporo miejsca drobiazgi codziennego użytku. W związku z tym mieszkania stają się ciasnym składowiskiem przedmiotów o różnym pochodzeniu.
– Ciasnota potęguje się, jeśli zdecydujemy się na połowiczne rozwiązanie w postaci dodatkowego łóżka w pokoju. Wiele osób wybiera zamianę jednego szerokiego łóżka na dwa wąskie, by nie musieć dzielić tego bardzo osobistego mebla. Dzieje się to jednak zwykle kosztem tej niewielkiej przestrzeni, która była dostępna w pokoju.
– Higiena – w momencie, gdy obce sobie osoby korzystają z tych samych sprzętów, należy bardzo ściśle przestrzegać higieny, ustalić i na bieżąco kontrolować jej poziom. Przed trzeba należy za każdym razem zakładać własną pościel i po przebudzeniu natychmiast ją chować. Tego typu wymiany mogą być dość wyczerpujące i na dłuższą metę stać się bardzo uciążliwe.
Wady natury psychologicznej
– Obcy w przestrzeni osobistej – spanie w tym samym łóżku co inna osoba jest postrzegane jako znak bliskości, więzi rodzinnych lub romantycznej relacji. Jeśli jednak wymieniamy się sypialnią z kimś obcym lub prawie obcym, budzi w nas to pewien dyskomfort i poczucie naruszenia intymnej bariery.
– Związki – bed-sharing jest w stanie jako tako funkcjonować właściwie tylko wśród singli. Osoby pozostające w związkach mogą mieć problemy z tytułu współdzielenia łóżka lub pokoju z kimś obcym. Może pojawić się zazdrość i problemy z zaufaniem. Każdy związek oznacza także wprowadzenie kolejnej osoby do i tak już ciasnej przestrzeni mieszkaniowej.
– Konflikty – trudno znaleźć współlokatora, z którym nie wywiążą się żadne kłótnie. Całkowita kompatybilność charakterów wraz z idealnie dopasowanym „grafikiem snu” to istny Święty Graal wśród wynajmujących. Należy się zatem pogodzić z faktem, iż bed-sharing będzie generował jeszcze więcej niesnasek niż zwykły współwynajem.
– Brak stabilizacji – człowiek nieposiadający na własność nawet sypialni, prawdopodobnie odczuwa strach przed bezdomnością. Wysokie koszty utrzymania oraz ekstremalne sposoby na radzenie sobie z nimi pozbawiają poczucia bezpieczeństwa i stabilności. Jeśli w każdej chwili ceny mogą wzrosnąć tak, że nie stać nas będzie nawet na jeden pokój, jak możemy zachować spokój? Tym bardziej, jak myśleć o przyszłości?
Źródła problemu
Jak widać, wady w znacznym stopniu przewyższają zalety metody, jaką jest bed-sharing. Faktem pozostaje jednak to, iż wielu ludzi nie ma innego wyboru i musi podejmować się wynajmu własnej sypialni czy nawet łóżka. Obecna sytuacja zmusza do refleksji nad kondycją rynku mieszkaniowego oraz braku narzędzi do skutecznego regulowania go. Z jednej strony budownictwo prywatne rozwija się na potęgę i teoretycznie nowych mieszkań przybywa, jednak pozostają one poza zasięgiem finansowym przeciętnego Kowalskiego. By zdobyć własny kąt, należy wziąć kredyt na kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Nie każdy się jednak kwalifikuje, szczególnie jeśli dopiero zaczyna pracę. Ostatecznie brakuje opcji taniego wynajmu lub wykupu.
Bed-sharing – podsumowanie
Bez względu na swoje słabe i mocne strony, bed-sharing stanowi swoisty znak czasów i idealnie obrazuje obecne w dzisiejszym świecie paradoksy. Z jednej strony społeczeństwa się bogacą, doświadczamy niezwykle szybkiego rozwoju technologii i medycyny. Z drugiej – zwykli obywatele pomimo pełnoetatowej pracy nie są w stanie pozwolić sobie nawet na jeden wynajmowany pokój. Nie potępiajmy zatem prób poradzenia sobie z trudną sytuacją i uznajmy bed-sharing raczej za objaw gospodarności. Stanowi bowiem całkiem skuteczną obronę przed zagrażającą wielu osobom bezdomnością.
Zapraszamy do lektury innych naszych artykułów: