HomeBiuroBare Minimum Monday

Bare Minimum Monday

Bare Minimum Monday

Bare Minimum Monday

Na pytanie, który dzień tygodnia jest tym najgorszym, zwykle odpowiadamy, że poniedziałek. Koniec weekendu i perspektywa całego tygodnia roboczego przed nami nie napawa zbytnim entuzjazmem. Stąd wziął się właśnie nowy trend w środowiskach pracy – Bare Minimum Monday.

 

Bare Minimum Monday – co to jest?

Co oznacza Bare Minimum Monday? Tłumaczymy go jako poniedziałek absolutnego minimum, a nazwa ta odnosi się do odrętwienia i rozleniwienia, które często odczuwa się zaraz po zakończeniu wolnego weekendu. Wówczas głównym celem staje się po prostu przetrwanie, a nie dawanie z siebie wszystkiego. Pracownicy są w stanie dobrze ocenić swoje możliwości i z góry zakładają, iż na początek tygodnia roboczego nie należy planować żadnych absorbujących i wymagających przedsięwzięć. Wykonują więc wyłącznie to, co konieczne, pozostawiając dodatkową inicjatywę i kreatywność na kolejne dni.

 

Bare Minimum Monday – z czego wynika?

Z czego to wynika? Przede wszystkim z różnic w wydajności pracowników w ciągu tygodnia i potrzeby dostosowania zadań do sił, jakie mają w danym momencie. Panuje powszechne przekonanie, iż na poniedziałek przypada najwyższa mobilizacja, ponieważ pracownik wypoczął w trakcie weekendu i ma większą ochotę na nowe wyzwania. To jednak nieprawda. Badania dowodzą, iż największa produktywność wśród osób pracujących w trybie pięciodniowym występuje w środku tygodnia, czyli od wtorku do czwartku. Business Insider podaje wyniki ankiety przeprowadzonej wśród pracowników i deklarują oni najwyższą wydajność w środy (27%) oraz wtorki (24%). Po zakończeniu weekendu zwykle czujemy się mało zmotywowani i próbujemy na nowo dopasować swój organizm do roboczego rytmu tygodnia. Winowajcą jest też brak snu, ponieważ w sobotę i niedzielę bardzo szybko mogą przestawić się nasze godziny nocnego odpoczynku. Poranny budzik brutalnie odwraca te zmiany, w związku z czym pracownicy zwyczajnie przysypiają.

W jaki jeszcze sposób pracownicy tłumaczą odczuwane zmęczenie? Spotykamy się z różnymi odpowiedziami:

„W poniedziałek jestem w żałobie po weekendzie.” „Czasem człowiek zabaluje w niedzielę i nazajutrz wciąż jeszcze leczy ból głowy”.

„W poniedziałki najtrudniej zmusić dzieci do powrotu do szkoły. Sam nie mam energii, a jej resztki odbiera poranne wyciąganie wszystkich z łóżek. Do pracy przychodzę wyczerpany”.

„Sama myśl o tym, że muszę przypomnieć sobie o wszystkich zadaniach rozpoczętych przed weekendem sprawia, że mam ochotę położyć się spać”.

 

To nie lenistwo

Inną możliwą przyczyną niskiej wydajności pracowników w poniedziałki są coraz częściej pojawiające się w społeczeństwie zaburzenia lękowe. W trakcie dni wolnych, gdy dana osoba nie ma styczności ze środowiskiem pracy, pojawiać się mogą natrętne myśli i nieuzasadnione ubawy. Mogą dotyczyć czekających obowiązków, spotykanych osób lub spodziewanych trudności. Im dłużej trwa czas wolny, tym bardziej te katastroficzne myśli się nawarstwiają. Paradoksalnie taki odpoczynek wcale nie pozwala się zrelaksować i osoby dotknięte zaburzeniami lękowymi przychodzą do pracy skrajnie wyczerpane. Dopiero po ponownym wdrożeniu się w pracownicze obowiązki następuje rozluźnienie i reszta tygodnia przebiega nieco spokojniej. W tym przypadku Bare Minimum Monday stanowi skutek poważniejszych problemów, które prawdopodobnie należy konsultować z psychologiem lub wyregulować odpowiednimi lekami. W przeciwnym przypadku brak możliwości odpoczynku może fizycznie i psychicznie wyniszczyć daną osobę i pociągnąć za sobą kolejne problemy zdrowotne.

 

Bare Minimum Monday – możliwe rozwiązania

Wtorek i środa przynoszą szczyt produktywności, ponieważ pracownik nie wraca myślami do weekendowych aktywności i skupia się całkowicie na swoich zadaniach. Poprawia się także humor, ponieważ do weekendu już minimalnie bliżej, a to znacznie wpływa na produktywność. Wyspany i zadowolony pracownik rzadziej popełnia błędy i chętniej podejmuje wyzwania niż senny i zestresowany czekającymi go obowiązkami.

Czy badania i pracownicze podejście do poniedziałków wskazuje na potrzebę zmiany organizacji pracy? Coraz częściej mówi się o czterodniowym tygodniu roboczym. Czy sposobem na Bare Minimum Monday okaże się całkowite usunięcie poniedziałku z pracowniczego grafiku? A może wtedy to wtorek stanie się naszą zmorą? W takim przypadku bez zmian pozostaje również bardzo leniwy wtorek, podczas którego mało kto jest w stanie myśleć o pracy. Wszyscy planują weekend i rzadko rozpoczynają ważne zadania. Nic dziwnego, iż pracodawcy ze sporą dozą ostrożności podchodzą do tego typu pomysłów. Może się okazać, iż pracownicy szybko przywykną do czterech dni pracy i początkowa lepsza wydajność z czasem spadnie.

 

Znak rozpoznawczy generacji

Bare Minimum Monday może także świadczyć o zmieniającym się globalnie podejściu do pracy i obowiązków. O ile pokolenia urodzone w połowie XX wieku traktowały pracę jako część swojej tożsamości, obecnie panuje już inna mentalność. Młodsi pracownicy bardziej dbają o własne zdrowie oraz szanują prawo do odpoczynku, w związku z czym nie forsują się zbytnio, jeśli samopoczucie temu nie sprzyja. Skupiają się na wykonaniu tylko zadań absolutnie obowiązkowych i nie wychodzą z dodatkową inicjatywą, jeśli z jakichś powodów czują się przytłoczeni. A poniedziałki, jak już wcześniej ustaliliśmy, potrafią przytłoczyć.

 

Czy Bare Minimum Monday to już reguła? A może istnieje grupa pracowników, którym najlepiej pracuje się właśnie w poniedziałki? Czy skrócony tydzień roboczy to dobry pomysł na poprawienie wydajności i samopoczucia? Zapraszamy do podzielenia się opinią w komentarzach.

Polecamy także: Czym jest burnout i jak sobie z nim radzić?

 

Komentarze

Zostaw komentarz

pl_PLPolish