HomeBiznesSuperfoods – czy używać tej nazwy?

Superfoods – czy używać tej nazwy?

Superfoods – czy używać tej nazwy?

Od niedawna słowo to króluje w marketingu żywnościowym. Stanowi modne oznaczenie obiecujące cudowne właściwości danego produktu oraz spektakularne efekty przy zastosowaniu go w diecie. Czy jest tak jednak w rzeczywistości? Superfoods – czy używać tej nazwy dowolnie i bez konsekwencji?

 

Superfoods – czy używać tej nazwy? Definicja superfoods

Przede wszystkim odpowiedzmy sobie na pytanie co znaczy słowo „superfoods”. Dosłownie tłumaczy się je jako świetną, nadzwyczajną żywność. Po raz pierwszy tego terminu użył w 1998 roku Aaron Moss w czasopiśmie Nature Nutrition i od tego czasu zyskuje on na popularności w tekstach poświęconych diecie oraz zdrowiu.

Jakie warunki musi spełnić żywność, by uzyskać ów modny przydomek „superfoods”? Powinna wyróżniać się na tle innych produktów nadzwyczajną zawartością substancji takich jak aminokwasy, błonnik, antyoksydanty, witaminy, minerały itp. W związku ze swoim składem superfoods mają być wyjątkowym wsparciem w utrzymaniu zdrowej diety, jak również mieć pozytywny wpływ na organizm spożywającego.

 

Jakie są najbardziej popularne superfoods?

Lista może być bardzo rozległa, jednak trudno nigdy nie jest do końca zatwierdzona, ponieważ nie ma prawnych regulacji stanowiących o stosowaniu tej a nie innej nomenklatury w stosunku do żywności. Najczęściej w kontekście superfoods wspomina się o produktach takich jak:

Nasiona chia – posiadają mnóstwo wapnia i kwasów omega 3. Mają właściwości zagęszczające, dzięki czemu nadają się do owsianek, zup, musów itp.

Jarmuż – nieocenione źródło witaminy C, witamin z grupy B, karotenu. Dostępny praktycznie przez cały rok, gdyż jego liście zbierać można nawet spod śniegu.

Czosnek – znany w polskiej kuchni od dawna, uważany za naturalne źródło odporności. Zawiera flawonoidy oraz chrom. Nadaje potrawom wyrazistego aromatu i ostrego smaku.

Awokado – świetny zamiennik masła lub margaryny. Dostarcza organizmowi niezbędnych kwasów tłuszczowych.

Różnego rodzaju orzechy – bogate w zdrowe tłuszcze i witaminy, wspomagają właściwą pracę mózgu i eliminację niezdrowego cholesterolu. Idealne zarówno do dań na słodko (owsianki, musli, desery) jak i na słono (sałatki, makarony). Ogromny wybór (włoskie, laskowe, pecan, pinii, migdały itd.) nie pozwala na nudę i przesyt.

Czerwona fasola – ma w sobie bogactwo zdrowego białka, antyoksydantów oraz flawonoidów. Wspomagają pracę układu nerwowego oraz gospodarkę hormonalną.

Drobne owoce – jagody, borówki, maliny, porzeczka itp. – zawierają niezbędne dla właściwej ochrony organizmu antyoksydanty. Poza tym mają w sobie cały wachlarz witamin, a to wszystko przy niskim indeksie glikemicznym.

 

Superfoods – czy używać tej nazwy? Co jest nie tak z nazwą superfoods?

W polskim prawie istnieją przepisy regulujące nazewnictwo używane na opakowaniach produktów spożywczych. Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) NR 1169/2011 z dnia 25 października 2011r określa pewne ograniczenia co do tekstów umieszczanych na żywności. W roz. III, art. 7, pkt c uznano, iż wprowadzaniem konsumenta w błąd może być sugerowanie, że środek spożywczy ma szczególne właściwości, gdy w rzeczywistości wszystkie podobne środki spożywcze mają takie właściwości, zwłaszcza przez szczególne podkreślanie obecności lub braku określonych składników lub składników odżywczych.

Nazwanie produktu mianem „superfoods” może zadziałać właśnie w powyższy sposób. Nie istnieją sprecyzowane, formalne kryteria, według których ustala się przynależność do grupy superżywności. Producent nie ma też pewności, czy inne produkty z tej samej grupy nie mają takich samych (a nawet lepszych) właściwości. Polskie prawo wymaga poparcia takiego a nie innego nazewnictwa odpowiednimi badaniami. Zdarzało się jednak, że opakowania nazywały dane produkty jako „superfoods”, nie powołując się na jakiekolwiek dowody naukowe, a bazując raczej na modzie i ogólnych przekonaniach.

 

Superfoods – czy używać tej nazwy? 

Termin superfoods jest problematyczny w użyciu, ponieważ zakłada pewną wyjątkowość produktu pod względem zdrowotnym, odżywczym. Rozwój nauki powoduje jednak ciągłe zmiany w postrzeganiu różnych grup żywności, ponieważ wciąż odkrywamy nowe właściwości przeróżnych substancji chemicznych oraz ich wpływ na organizm ludzki. To, co jeszcze kilka lat temu wydawało się jak najbardziej korzystne dla zdrowia konsumenta, obecnie bywa uważane za zagrożenie. Przykładem może być mleko krowie: jeszcze na początku milenium promowane było jako gwarancja właściwego rozwoju kości i świetne źródło wapnia. Obecnie coraz więcej badań donosi, iż może powodować osteoporozę i problemy gastryczne, szczególnie w wieku dorosłym.

Wszelkie firmy promujące się jako producenci superfoods powinny zachować szczególną ostrożność. Wystarczy nowa publikacja naukowa, by całkowicie zmienić nasze postrzeganie danego produktu. Wówczas dane o superżywności na opakowaniach mogą zostać uznane za wprowadzanie konsumenta w błąd, co już podlega karze.

 

Na co powinien uważać klient

Konsumenci powinni przede wszystkim pozostawać ostrożni na wszelkiego rodzaju obietnice producentów zawarte na opakowaniach. Żaden produkt spożywczy, nawet bardzo zdrowy, nie jest w stanie wyleczyć chorób i zagwarantować ochrony przed nimi. Jeśli coś ma działanie antyoksydacyjne i wspomaga przeciwdziałanie nowotworom, nie możemy zakładać, iż to załatwi sprawę profilaktyki. Do tego potrzeba wielu innych czynników, nad którymi nie zawsze jesteśmy w stanie panować. Wiele osób błędnie uważa, że spożycie superfoods kilka razy w miesiącu zwalnia je z właściwej diety aktywności fizycznej i badań kontrolnych.

Właśnie dlatego używanie słowa „superfoods” może wyrządzić tyle szkody. Sugeruje ono cudowne działanie żywności i daje złudne uczucie gwarancji zdrowia. A to nieprawda. Nie przypisujmy żadnemu produktowi magicznych właściwości, tylko dlatego, że sztab marketingowców zdecydował o użyciu przedrostka „super” na opakowaniu. Fakt, wspomagajmy się dobrej jakości żywnością, jednak nie zaniedbujmy innych aspektów zdrowotnych. Jeśli natomiast widzimy, że producent gwarantuje lecznicze działanie jakiegoś produktu (o ile to nie lek), to zgłaszajmy ten fakt np. do rzecznika praw konsumenta.

pl_PLPolish